Veni, vidi, vici

niedziela, sierpnia 06, 2017

Dawno już nic nie pisałam, a dzieje się na prawdę sporo, może trochę nawet za dużo. Ale do rzeczy. W ostatnim czasie byli u nas teściowie i zorganizowaliśmy wycieczkę do Garganta Verde - czyli zielonej gardzieli.


Wiedziałam, że mama boi sie głębokiej wody, więc specjalnie dobierałam atrakcje tak, żeby nie musiała się bać, ale okazało się, że poza wodą boi się jeszcze wysokości i zamiast sprawić jej radość sprawiłam trochę strachu.


Ostatecznie przełamała się i dzielnie szła. Więc veni, vidi, vici odnosi się do niej, bo udało jej się zwyciężyć i przejść. Gratuluję :)


Pamiętajcie, jak chcecie sprawiać innym przyjemność musicie ich dobrze znać, bo wtedy wszystko jest łatwiejsze. Nam się podobało, choć ja lubię trochę bardziej "ekstremalne" rzeczy :P


W wąwozie było bardzo dużo sępów, znęconych zapachem padliny dzika, który spadł z góry wąwozu. Najgorsze w tym było, że ptaki nie mogły wystartować ze względu na rozpiętość skrzydeł i skazane były na śmierć.


Więcej zdjęć i filmów na facebooku.

You Might Also Like

0 comments

Ja na Facebooku

Flickr Images