Alfarnate - walcząc do samego końca

czwartek, czerwca 08, 2017

Ostatnio nie miałam czasu, przygotowywałam się do egzaminu z hiszpańskiego, a w niedzielę razem z Krzysiem pojechaliśmy zresetować głowy i sprawdzić swoje siły w wyścigu w Alfarnate.

(fot. Pepe Montalbán - po upadku)
Przez problemy, z którymi się od jakiegoś czasu borykam bardzo źle śpię, przez co rano byłam trochę zmęczona, powiedziałabym trzepnięta, jak po dużej dawce alkoholu. Po około 30 kilometrach jazdy wywaliłam się na zakręcie co mnie obudziło. Dzięki wsparciu innych uczestników i widzów kontynuowałam walkę ze sobą. Jak zobaczyłam napis "no hay dolor", ból nie istnieje, zaczęłam się śmiać, bo normalnie jedyna rzecz, która nas spowalnia albo zatrzymuje to nasza głowa.

(fot. Alfarnate Club Deportivo - no hay dolor)
Chciałam zatrzyma stravę, ale okazało się że podczas upadku prawdopodobnie wypadł mi telefon. Przebrałam się i wraz z organizatorami pojechaliśmy do Periany na poszukiwania, ale zguby nie było. Wróciliśmy do Alfarnate, gdzie czekały na nasz różne szynki i paella, które smakowały jeszcze lepiej po 4 godzinach słodkich izotoników i żeli. Bardzo dziękuję organizatorom i mężowi, który zawsze mi powtarza: "jak chcesz, to możesz".

W drodze powrotnej do domu udało się znaleźć telefon, który leżał już poza drogą, w rowie. Teraz muszę tylko wyleczyć przypalenia, bo tak zwykle kończą się upadki na szosie. Wszystko dobre co się dobrze kończy :)

You Might Also Like

1 comments

  1. Jestem pełna podziwu za hart ducha bo nie kazdy może sobie pozwolić na taką samodyscyplinę...
    Jeżeli mam oceniać ,to należy się wyróżnienie za postawę a nie tylko nagroda !
    WIELKIE GRATULACJE !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń

Popularne Posty

Ja na Facebooku

Flickr Images