Sierra Nevada Limite - rodzinnie

środa, czerwca 28, 2017

Bardzo lubię góry, zwłaszcza te wysokie pokryte śniegiem, właśnie dlatego co roku jeździmy do Sierra Nevada, żeby poszaleć na nartach, desce, pomaszerować i pojeździć na rowerze. Dodatkowo co roku odbywają się tutaj świetne zawody rowerowe - Sierra Nevada Limite. W tym roku Krzyś nie miał szczęścia i złapał kapcia na jeździjcież, przez przegrzanie obręczy podczas hamowanie. Brzmi absurdalnie, ale karbonowe obręcze i dętka to chyba jednak nie najlepsze rozwiązanie. Na szczęście kolega Fernando dał mu dętkę i pompkę, co umożliwiło kontynuowanie wyścigu.
Jak zobaczyłam Krzyśka, to wiedziałam, że trzeba zagryźć zęby i powalczyć, bo prawie co roku, poza ubiegłym, jedno z nas przywoziło pucharek. Musiałam uciekać, bo wiedziałam, że mnie pewnie za niedługo dogoni :)


Wspinałam się w bardzo miłej grupie, kiedy ok 10 kilometrów przed metą Krzyś nas dogonił i miałam prywatnego gregario, dziękuję Ci bardzo :)


To były pierwsze zawody gdzie jechaliśmy razem, normalnie gdy zaczyna się podjazd mówię tylko do widzenia i jadę własnym rytmem.


Następnego dnia zmagaliśmy się na podjeździe z Granady na Veletę. Pierwsza kobieta, włoszka, Sabine Gandini, była tak szybka, że nawet nie próbowałam jechać za nią. Po około połowie wspinaczki dogoniła mnie przesympatyczna Walijka, Andrea Jennifer Smith, z która jechałyśmy razem prawie do samego końca, gdzie mnie wyprzedziła. Rożnica czasów z poprzedniego dnia wystarczyła spokojnie, żeby wygrać kategorię oro (złotą).


Organizatorzy zrobili nam niemałą niespodziankę i zaprosili sławnych sportowców: Luis Angel Maté i Lucas Eguibar Breton. W Polsce dużo jeździłam na desce, ale tutaj można tylko w Sierra Nevada, choć jak widać są ludzie na światowym poziomie. Jaki jest twój ulubiony sport?


Popołudniu, kiedy poprawiła się nieco pogoda, poszliśmy nacieszyć się widokami. Więcej zdjęć znajdziesz  w galerii.

You Might Also Like

0 comments

Ja na Facebooku

Flickr Images